Bies Błądzoń napisał(a): strat nie odnotowano,
Krótko: Kiedy we wtorek wracaliśmy od Ciebie lało jak z cebra, a typowe ilaste bieszczadzkie drogi gruntowe nie ułatwiły nam wędrówki na parking. Po powrocie do Leska okazało się, że to był nie tylko problem ulewy i iłu. Dmuchnąłem w maszynkę i ... prawie zabrakło skali
Dobrze, że mieliśmy rozsądniejszych ode mnie kierowców
Od środy zaczęliśmy regenerację organizmów.
* Najpierw (środa) Nowy Łupków i okolice. Tu były straty. Idąc "na krechę" przez krzaczory ze Słowacji w stronę Szwejkowa każdy z nas zaliczył to lub tamto. Zyski podarł spodnie. Zachu zaliczył upadek w pokrzywy, a ja spadając ze skarpy w celu zachowania równowagi chwyciłem za ... gałąź krzewu dzikiej róży. Ręce rozorane
* W czwartek Nasiczne i dwa w jednym: Dwernik Kamień plus - po przebiegnięciu szosy - wizyta w Kolibie.
* Dzisiaj luzik: Dźwiniacz i Łokieć.
Wycieczki super. Pogoda - poza wtorkiem - SUPER
PS. Artur. Dzięki za gościnę. Wszyscy jesteśmy pod wrażeniem Twoich zdolności kulinarnych.