Dzięki za spotkanie na Śnieżniku
SP2BZW napisał(a):WOW... to w Lesku jest jednak internet
Popej nie licząc się z kosztami wpinał komórkę pod laptopka i udawał, że jest w domu
Nawiasem mówiąc mam nadzieję, że udało mi się w ciągu czterech dni pokazać Andrzejowi połowę
(wschodnią) Bieszczad. Z grubsza rzecz jasna.
Składa się na to:
* wycieczka "folklorystyczno - leśno - hydrotechniczna" Zwierzyń-Solina zakończona browarem w Jaworcu
(10 zł za szklaneczkę ) Wycieczka o tyle cenna, że zaowocowała odnalezieniem beznadziejnie oznakowanego szlaku gminnego
(ścieżki rowerowej) Myczkowce - Solina, położonego na zachód od Jez. Myczkowieckiego, a którego to szlaku brakowało na moich mapach
* wycieczka po "dzikich polach" w okolicach Tarnawy Niżnej
(zero turystów - za to Straż Graniczna miło acz stanowczo musiała przekonać się, że nie jesteśmy nielegalnymi imigrantami) zakończona ok. 1,2 km skrótem "na krechę", o tyle ciekawym że częściowo przez pola jeżyn, a Andrzej był ..... w krótkich spodniach
* klasyka czyli dwie połoniny
(Poł. Wetlińska ze Smerekiem i Wlk. Rawka z Działem), gdzie w życiu bym nie nadążył za szybko chodzącym Andrzejem, zatem bardziej robiłem za kierowcę niż kompana wędrówki, co wcale nie oznacza że nie chodziłem i że cały czas siedziałem w samochodzie.
Ostatnie dwie wycieczki - w terenie, w którym zasięg GSM w dolnych partiach szlaków jest zerowy - pokazały, iż w logistyce bieszczadzkiej - podczas operowania "w grupach" - żaden Oregon, Colorado czy "komóra" nie mają znaczenia. Liczy się tylko Rino
Jeżeli dodam do tego, że w tzw. międzyczasie - zupełnie przez przypadek - spotkaliśmy Damiana, mamy podsumowanie krótkiego, acz - moim zdaniem - bardzo owocnego pobytu w Lesku.