Wracając do macania, po przespaniu się problem sformułował mi się precyzyjniej
Sklepy te salonowe prowadzą różne działania, żeby zapewnić sobie obrót. W to może wchodzić przykładowo:
- reklama w TV, gazetka w skrzynce pocztowej, bilbordy przy ulicach,
- salon w centrum, parking, towar dostępny do pomacania,
- sprzedawca udzielający informacji.
Czy z punktu widzenia sprzedawcy jest jakieś rozróżnienie etyczne tych działań? Moim zdaniem nie ma, prowadzi taki biznes i wszystkie te działania mają dla niego sens.
Czy z punktu widzenia klienta jest jakieś rozróżnienie w ocenie tych działań? Dla mnie jest, pewne formy oceniam pozytywnie, inne mnie denerwują.
I na koniec pytanie - czy doświadczenie któregoś z tych działań rodzi zobowiązanie ze strony klienta? Tutaj tworzy się rozbieżność w ocenach. Etycznie naturalne jest, że jeżeli klient zainicjował kontakt, np. wziął gazetkę ze stosu, to poczuwa się do zobowiązania. Jeżeli ta sama gazetka została wciśnięta przez kolportera, to nie ma takich skrupułów. Ale jeżeli sprzedawca prowadzi obie formy marketingu bez rozróżnienie, to dlaczego klient ma prowadzić takie rozróżnienie? Moim zdaniem nie ma takiego obowiązku. Nie ma obowiązku rewanżu za skorzystanie z parkingu czy pomacanie towaru bo to nie jest "przysługa" dla klienta tylko forma prowadzenia biznesu. Przy czym sprzedawca jest zainteresowany aby klient odczuł to jako przysługę i poczuł się do zobowiązania. I to oczywiście działa, zgodnie z psychologiczną zasadą wzajemności.
Pytania pomocnicze
Powiedzmy, że targujemy się w salonie. Spędzamy godzinę na dyskusji ze sprzedawcą i nie uzyskujemy akceptowalnej ceny. Czy mamy zobowiązanie do rekompensaty sprzedawcy poświęconego czasu? Wydaje mi się, że nikt tego nie odczuje w taki sposób. Potraktujemy to normalnie - tak sprzedawca prowadzi biznes.
Powiedzmy, że macamy telewizory przez 2 tygodnie i robimy to w 2 konkurencyjnych salonach. Czy powstaje zobowiązanie względem 2 sklepów? Powszechna praktyka jest taka, że wybieramy lepszą ofertę i nie mamy zobowiązań. To jest normalne, tak sprzedawcy prowadzą biznes.
I na koniec pytanie - czy jeżeli sklep prowadzi biznes radykalnie inaczej, bez parkingu i macania, to czy automatycznie jest wykluczony z wyboru? Tzn. jeżeli pomacasz towar w salonie, to etycznie niewłaściwe jest korzystanie ze sklepu internetowego? A może odwrotnie także, jeżeli przeczytasz opis towaru na serwerze sprzedawcy internetowego (sprzedawca ponosi koszty dostarczenia tej informacji) to nie masz prawa pomacać towaru w sklepie?
Ja bym to podsumował tak: zobowiązania rodzą się w momencie zawarcia umowy. Do zawarcia umowy klient ma wolny wybór, którego żaden sprzedawca nie zaneguje, bo to podważyłoby również jego biznes. Sprzedawca może stosować działania, które klient odczuje jako "przysługi" i będzie chciał się zrewanżować. Ale mimo odruchowego poczucia poprawności takiego rewanżu, faktycznie zobowiązania nie ma.