meridian napisał(a):Sama powtórne poruszyłeś temat smartfonów, nie wszyscy jeżdżą na długich trasach
Przecież ja nie twierdzę, że to rozwiązanie ważne dla wszystkich, tylko protestowałem przeciw Twojemu ogól;nemu stwierdzeniu, że zasilanie GPS nie jest ważną cechą; bo to zależy tylko oed naszych potrzeb. Otóż w takich zastosowaniach - zdecydowanie jest. Znam wielu rowerzystów jeżdżących na wyprawy i jeśli używają nawigacji - to są to niemal zawsze właśnie Garminy na paluszki
meridian napisał(a):36 baterii AA chyba też coś waży.
Tylko zużyte baterie wyrzucasz, więc w połowie trasy masz ich 18, pod koniec kilka.Poza tym nic nie stoi na przeszkodzie by je kupować na bieżąco, AA dostaniesz nawet w czarnej Afryce. Ja wolałem wziąć zapas, bo wychodziło to tanio i wiedziałem, że te konkretne baterie są przyzwoitej jakości.
meridian napisał(a):Nie znam się na tym jaka jest utrata w prędkości, wiem że urządzenie nie ma prawie żadnych oporów toczenia
a opory związane z wytwarzaniem prądu też nie są duże, bo wytwarzany prąd jest mały.
Bez obciążenia też są opory, niewielkie, ale są. Miałeś kiedyś takie koło w ręku? Wystarczy nim zakręcić i zakręcić zwykłym kołem - by to zauważyć, to nie jest żadna czarna magia.
meridian napisał(a):Według mnie to przy większych prędkościach utrata prędkości powinna być większa gdyż przy większych obrotach wrasta siła pola magnetycznego,
co skutkuje wytwarzaniem większego prądu, ale to już zależy od charakterystyki pracy prądnicy.
Nic podobnego, współczesne prądnice rowerowe maksymalny poziom wytwarzanego prądu osiągają już poniżej 20km/h, więc przy niskich prędkościach procentowe straty są większe, przy 30km/h obciążenie jest takie samo, więc procentowo tracimy mniej. Niektóre osoby tego używają na długich wyprawach, ale jest to rozwiązanie ułomne i kosztowne, musisz jeszcze kupić urządzenie typu CharBike, czyli ładowarkę bo do samego dynama to podłączysz tylko lampki. A to kolejny element, który trzeba podczepić pod rower, kolejny okablowanie, kolejny potencjalnie awaryjny gadżet (koledze zrobiło to wysiadkę).
gavia napisał(a):1.Czy na wyprawach do rozmawiania używasz smartfona czy zwykłej komórki ?
2.Jak często ładujesz ten telefon i najczęściej gdzie.?
Zwykłą prostą komórkę, Samsunga z serii Solid, wytrzymuje niemal miesiąc bez ładowania, więc z wyłączaniem w czasie dnia obsłuży mi całą wyprawę. Albo Nokii E63, która pozwala na dostęp do internetu (co się czasem przydaje), też działa ponad tydzień, do niej zabieram 2 baterie zapasowe, więc z wyłączaniem w dzień nie muszę ładować
gavia napisał(a):3. Czy zdarza Ci się korzystać z noclegu poza namiotem ( np. pensjonat) -? Jak często np. na 3 tygodniowej trasie.
Właściwie tylko w Polsce, za granicą tylko namiot, na noclegach oszczędza się najwięcej; poza tym takie nocowanie pod namiotem - to niejako kwintesencja wypraw, wiele razy nocowałem w pięknych miejscach, cały czas na świeżym powietrzu; nawet i zimą.
gavia napisał(a):Niekoniecznie to jest wielki argument, że wszyscy tak robią.
Mija trochę czasu zanim człowiek do czegoś się przekona
Nie - to nie jest takie proste. W ostatnich latach na rynku w dziedzinie telefonów, nawigacji oraz lampek rowerowych mamy ogromny postęp, obecne modele to co było 10-15 lat temu - po prostu biją na głowę. Natomiast kwestia zasilania do tych urządzeń - stoi w miejscu, postęp w tej dziedzinie jest niemal zerowy. I nie ma na razie widoków by się to miało zmienić, a nowsze urządzenia są coraz bardziej prądożerne. O ile na krótkich wyjazdach nie jest to wielki problem, to na długich wyjazdach - staje się to bardzo kłopotliwe, dlatego tutaj zdecydowaną przewagę mają urządzenia na AA i dlatego większość rowerzystów na takich wyprawach ma serie Etrex, 62, Dakota czy Oregon - a nie rowerowe Edge