W innym
wątku wspominałem o garniakowej wycieczce Doliną Sanu na trasie Terka -> Sękowiec. Po kilku latach znów udało się zorganizować ekipę na tę wspaniałą wycieczkę. Tym razem była to ekipa "nie garniakowa".
Na początek małe wyjaśnienie. Większość wędrujących Doliną Sanu robi trasę Terka > Zatwarnica. Ja jednak preferuję Sękowiec ze względu na większe utrudnienia w wędrówce, podnoszące atrakcyjność wycieczki
Wątpliwości naszły nas na polu biwakowym za Rajskiem, gdzie jeden z weteranów turystyki bieszczadzkiej poinformował nas, że przebicie się wzdłuż Hulskiego może okazać się znacznie trudniejsze niż 5-6 lat temu. Ba! Wręcz stwierdził: "ja bym tamtędy nie przeszedł". Ponieważ ostatnio też słyszeliśmy podobne teksty, a jednak przeszliśmy, idąc co prawda sporą część potokiem, planów - w tym momencie - nie zmieniliśmy. Szczególnie, że wariant z Zatwarnicą ze względu na lokalizację samochodu jakoś nikomu się nie podobał.
Nasze plany zaczęliśmy weryfikować w okolicach Krywego. Mocno zarośnięta, czasami prawie niewidoczna ścieżka i to ścieżka na szlaku turystycznym dała pewne wyobrażenie o tym jak mogą wyglądać "dzikie ścieżki" w okolicach Hulskiego. W efekcie ten wariant trasy odpuścliliśmy. Jednak opcja z Zatwarnicą nadal nas nie przekonywała, a ponadto trochę uroków wędrówki poza wytyczonymi trasami chcieliśmy zaliczyć, więc wybraliśmy trzecie rozwiązanie. Przekroczenie Sanu i dojście do stokówki na jego prawym brzegu, a ponieważ znałem okolice miejsca oznaczonego na mapie Compassu jako ruiny mostu i wiedziałem, że droga na prawym brzegu dochodzi tam do samej rzeki, właśnie tam postanowiliśmy "wskoczyć" na prawobrzeżną stokówkę. Problemem mogłoby jednak być dojście do Sanu na lewym brzegu, dlatego też po zwiedzeniu ruin cerkwi w Krywem, wróciliśmy do miejsca gdzie ścieżka zbliżała się do rzeki. Zarówno w poziomie jak i w pionie. Tam weszliśmy do Sanu i wędrując około 1 km tam gdzie się dało brzegiem, a na innych odcinkach rzeką, doszliśmy do ruin mostu.
W sumie niby nic ciekawego, ale kamieniste, nierówne dno rzeki, miejscami zamulone, a prawie wszędzie bardzo śliskie, zmusiło nas do wędrówki w butach,
( http://gpsmaniak.com/Garniak/00094.MTS ) pomimo że mieliśmy sandały. Na dodatek meandrująca rzeka ze zmieniającą się lokalizacją głównego nurtu, zmusiła nas do tego, by w pewnym momencie powrócić na lewą stronę. Dodam, że podczas tego 1 km marszu rzeką, spośród 5-cioro uczestników wycieczki tylko 1 osoba nie zaliczyła upadku, a z tych które upadek zaliczyły, 1 osoba doznała dość poważnego stłuczenia i obtarcia kolana. Tak więc - tradycyjnie - trochę emocji było
Trasa
(na tle mapy Compassu)Przełęcz nad Terką. Rzut oka na Dolinę Sanu i zamyślenie: dawno nie robiłem wycieczki o długości większej niż 15-16 km, a przede mną trasa ponad 20 km, słońce niemiłosiernie pali, więc biłem się z myślami: czy i kiedy dopadnie mnie zmęczenie?
Tworylne. Popas. W przeciwieństwie do wycieczki z 2010r tym razem zabrałem "napój bogów", dzięki czemu wędrówka była zdecydowanie łatwiejsza.
Pierwsze przejście przez San.
Główny nurt już przeszedłem, więc teraz wygląda to elegancko, zwłaszcza że przede mną kamienisty brzeg ...
... który niestety/stety zaraz za zakrętem się skończył, więc znów trzeba było moczyć buty:
Wycieczka super. Od pola biwakowego w Rajskiem do ruin cerkwi w Tworylnym, zero człowieka. Przy ruinach też zresztą prawie pusto: 3 osoby. Dla tych, którzy nie chcą kończyć wycieczki w Zatwarnicy, pomysł z przejściem Sanu przy niskim poziomie wody na jaki akurat trafiliśmy, to strzał w dziesiątkę.
PS. Pozdrowienia dla kolegi z Vistą na kierownicy, którego spotkaliśmy w okolicach Rajskiego