Maarek napisał(a):Dużo tu zwolenników desktopów - dziwne.
Wcale nie. Wszystko zależy co kto robi na PC-cie.
Maarek napisał(a): z racji zawodu przy komputrze spędzam masę czasu.
No właśnie - "przy komputerze"


Maarek napisał(a):Jeżeli chodzi o ergonomię, to do mniejszej klawiatury trzeba się przyzwyczaić .....
Przyzwyczajenie, a ergonomia to dwa różne pojęcia. Nie chodzi tylko o to, że ona jest mniejsza. Chodzi o to, że ma klawisze rozmieszczone w sposób mniej ergonomiczny i nie można na niej uzyskać tak dużej wydajności (szybkości). Oczywiście zależy to od używanego softu. Gdybyś obejrzał moją klawiaturę od blaszka zrozumiałbyś, że przesiadka na laptopa spowodowałaby 30-40% spadek wydajności. Klawiatura jest wytarta "do gołego" - na lewo od Esc - to zrobił serdeczny palec lewej ręki i na prawo od kursora "góra" to zrobił serdeczny palec prawej. Ja tak trzymam ręce na klawiaturze. Takie ułożenie rąk na klawiaturze powoduje że bez ruszania i bez patrzenia na klawiaturę sięgam palcami do najczęściej używanych klawiszy: na prawej: kursory, End, Enter, a na lewej Esc "Z" "F2" i "Space" oraz bezproblemowo lekkim ruchem nadgarstka przenoszę dłoń (oczywiście bez patrzenia na klawiaturę) na klawiaturę numeryczną. Wystające i sensownie pogrupowane klawisze powodują, że podczas pracy w ogóle nie patrzę na klawiaturę, a palce nie męczą się nawet podczas 8 czy 10 godzin wklepywania danych.
Mam oczywiście świadomość, że praca pracy nierówna, ale moja nudna robota polega na wklepywaniu niesamowitej ilości informacji - głównie numerycznych z intensywnym wykorzystaniem tych kilku klawiszy, które wymieniłem wcześniej i uwierz mi - w tej sutacji klawiatura laptopa to byłaby totalna porażka. Mam takie coś w domu, ale to zabawka żony. Ja go używam wyłącznie do kompilacji map.
Drugi problem wiąże się z optymalnym oddaleniem ekranu od oczu. Przy tym idealnym oddaleniu (dla mnie oczywiście) musiałbym mieć ręce długie jak szympans.

Trzeci problem - wysokość. Ekran umiejscowiony w ten sposób, że dolna krawędź jest na wysokości blatu biurka też męczy. Pozorne podniesienie ekranu dokonane poprzez obniżenie siedziska krzesła spowodowałby, że blat biurka miałbym pod brodą, a przecież ja obrabiam papiery, zatem muszę siedzieć tak aby wygodnie mi było i przewracać papiery i operować na klawiaturze.
Czwarty - wielkość monitora. Mam taką jaką chcę ......... itd. itd.

Piąty - kabelki. Przy założeniu że laptop jest urządzeniem mobilnym do m.in. do zabierania w podróż nie wyobrażam sobie ciągłego podpinania drukarki, skanera czy pocketa. A kabelkowy bałagan na biurku ? Do mojego blaszaka - poza drukarką, sieciówką i skanerem na stałe mam wpięty i wyciągnięty "na biurko" mini USB, do którego podłączam to czytnik, to Garminka, to pocketa. Wszystkie kable powiązane, popodklejane. Na biurku tylko końcówka mini USB i ..... idealny porządek. Gdybym zamiast blaszaka używał na codzień laptopa to na codzień bym walczył z kabelkami. A tak ? Tak walczy żona i na swoim biurku ma ciągle bałagan

Tak więc laptop u mnie przegrywa nie dlatego, że "nie chce mi się" przyzwyczajać do mniejszej klawiatury etc. Laptopo przegrywa, bo jaka taka ergonomia mojego stanowiska pracy jest z laptopem po prostu niemożliwa. Chyba że byłby to laptop z dodatkową klawiaturą i dodatkowym monitorem i ..... dodatkowo, żeby nie walczyć z kabelkami miałbym drugiego laptopa "na podróż". Ale w takim układzie czy to w ogóle ma sens ? Przecież wówczas z "zalet" laptopa już nic nie pozostanie

PS. Zobacz: Okienko pocztowe. Czyli tam, gdzie wprowadza się dużą ilość danych numerycznych i gdzie operuje papierami "na biurku": Laptopów brak. Przyczyna: Ekonomia ? Nie ! Ergonomia
