Jak podaje dziennik.pl, pilotka opowiadała śledczym, że nie pamięta momentu zjazdu na Trasę Napoleona. Wspominała, że rozmawiała wtedy z pielgrzymami i nie ona odpowiada za to, by przestrzegać ustawionych na drodze znaków zakazu. Śledczy badają hipotezę, że kierowca bezgranicznie ufał systemowi nawigacji GPS, który wskazywał mu trasę, którą pojechał jako krótszą i bardziej prostą do Grenoble.
- Kierowca uparcie chciał wierzyć temu, co wskazuje to urządzenie - powiedziała Agata Mueck z Orlando Travel, która również rozmawiała z ranną pilotką w szpitalu.
Również prezes Orlando Travel twierdzi, że kierowca często używał GPS. - Często spierał się o trasę, tak mówiła moja pilotka - powiedział Michał Szklarski.
człowiek zawinił, GPSa powiesili...